Na leczenie stacjonarne trafił Uszatek – wolno żyjący kocur z Bytomia-Szombierek. Miał w uszach ogromne ilości świerzbowca, który sprawiał, że ciągle się drapał i miał poranione uszy. W jednym uchu zrobił się ogromny krwiak. Trzeba było poddać kota w narkozie, założyć sączki i zabezpieczyć ucho, przy okazji został wykastrowany. Przez następny tydzień Uszatek pozostawał lecznicy, gdzie miał opatrywane i leczone uszy i podawane antybiotyki. Historia Uszatka skończyła się nad wyraz pozytywnie – po wyleczeniu trafił do domu stałego.
Zostaw komentarz